Dla Gentlemana

Do darmowej dostawy brakuje Ci: 100,00 zł

Wasze recenzje #10 - Mr Bear Family zestaw do brody Gingerbear man

0

Recenzja zestawu do brody Mr Bear Family Gingerbear man Limited Edition

Limitowane edycje mają to do siebie, że są limitowane. Znaczy to nie mniej ni więcej to, że jak nie kupicie wtedy, kiedy są dostępne to pupcia blada. Pozostanie Wam tylko wspomnienie i żal do siebie, że „trza było brać” i nie zastanawiać się, bo za chwilę może nie być… Tak też się stanie jeśli teraz się nie zaopatrzycie w cudowną piernikową edycję od Rodziny Pana Misia. No chyba że macie wśród rodziny znajomych jakiegoś brodatego konesera kosmetyków tego rodzaju, to weźcie od razu dwa opakowania, bo naprawdę warto, a wznowienia produkcji na bank nie będzie. Nie ściemniam Wam ani trochę. Jeśli nie wierzycie, że nie będzie wznowienia produkcji to sprawdźcie info na najbardziej Gentlemańskiej stronie https://dlagentlemana.pl/

 

Opakowanie:

 

Jak przystało na kolekcjonerską wersję to opakowanie też musi być bardzo zacne. Rodzina Pana Misia dostarcza nam kosmetyki w bardzo eleganckich i gustownych opakowaniach. Natomiast limitowana edycja jest naprawdę „w dechę” - piękna metalowa sporych rozmiarów puszka zawierająca balsam i olejek do brody. Puszka przepasana jakby czymś w postaci szarfy zdobnej, koszulki. Nie wiem jak to coś się prawidłowo nazywa. Ta etykieta w formie opaski to świetny pomysł, aby zapisać na niej wszystkie informacje o produkcie w jednym miejscu. W centralnym miejscu oczywiście logo Pana Piernikowego Misia trzymającego sporą szarfę, która informuje Was o tym, że to limitowana edycja i uprasza, aby „hurry up to furry up”. W luźnym tłumaczeniu można to zinterpretować tak - „pospiesz się abyś zdążył pokryć się futrem” albo „zafutrzył”. To oczywiście gra słowna, ale chodzi o to żebyście się pospieszyli, bo za moment tego ekskluzywnego pakietu nie będzie. Na bokach etykiety znajdziemy piernikowe misie. Tył zaś zawiera wszelkie informacje o producencie, dane adresowe, skład oraz informację że produkt nie był testowany na zwierzątkach i jest w 100% wykonany z naturalnych składników. Czas na zużycie olejku i balsamu to sześć miesięcy od momentu otwarcia.

Wieko prostokątnej puszki jest pięknie tłoczone w znaki firmowe Rodziny Pana Misia. Naprawdę wygląda to świetnie. Puszkę zamierzam zachować na pamiątkę posiadania tej limitowanej edycji oraz przechowywać w niej najcenniejsze skarby brodacza. Przyda się na pewno na jakieś wyjazdy, aby skutecznie chronić drogocenne eliksiry w szklanych buteleczkach.

Same produkty osadzone są w kartonowym etui które jest wycięte i precyzyjnie dopasowane pod rozmiar kosmetyków. Więc wszystko jest stabilne i nie przesuwa się na boki. Całe to etui też oczywiście posiada znaki firmowe piernikowego misia. Muszę przyznać, że szwedzka firma stanęła na wysokości zadania jeśli chodzi o wygląd, wykonanie i praktyczność opakowania. No ale to w końcu limitowana edycja, więc nie może być lipy jak mawia Robert Burneika.

Wygląd zaś samego balsamu i olejku nie odbiega jakoś znacząco od innych produktów z rodziny Pana Misia. Z tego co zauważyłem to „piernikomiś” ma czerwony pulowerek i mikołajkową czapkę z białym pomponem - taki świąteczny akcent. Olejek standardowo 30 ml w szklanej buteleczce. Do tego biała pipeta to precyzyjnego odmierzania nawilżającej mazistości. Balsam 60 ml zawarty w odkręcanej aluminiowej puszce. Jak każdy produkt z Misiowej rodziny oklejony jest firmowymi pięknie zdobionymi etykietami, które zawierają wszelkie informacje o produkcie i producencie.

 

Zapach:

 

Pewnie każdy z Was przed świętami Bożego Narodzenia otarł się o pierniki wypiekanie przez Wasze żony, mamy lub babcie. Pozdrawiam Wasze babcie, bo babcia to ogromny skarb i dbajcie o nie ile się da. Zapewne więc wiecie jak pachną pierniki… no to jak wiecie to nie ma sensu żebym Wam to pisał… oczywiście żartuję.

Szanowni Brodacze uroczyście Wam oświadczam, że ta limitowana edycja to zapachowy majstersztyk. Normalnie klękajcie narody… Kto wpadłby na pomysł, aby ubrać brodacza w piernikowy zapach. Żeby było jasne, ten zapach to nie jest jakieś nawiązanie do piernika, że jakoś tam lekko od piernika zalatuje. Nie nie , nic z tych rzeczy. Nie wiem jak to dobrze zobrazować, ale woń jest taka jakby wsadzić głowę z brodą oczywiście do piekarnika z piernikami rzecz jasna i potrzymać, aby zapach przeszedł naszą brodę wzdłuż i wszerz. Cynamon, imbir, goździki tworzą obłędnie zniewalający zapach, do tego woń słodkich ciasteczek. Dzieciństwo mi się przypomina i pewnie do większości z Was też wrócą te wspomnienia. Zapewne Wasze babcie wyrabiały takie słodkie cudowności, a Wy im mniej lub bardziej udanie pomagaliście, jednocześnie chłonąc te cudownie świąteczne zapachy. Oczywiście nikt nie mówi, że ten limitowany produkt jest tylko na święta. Absolutnie nie, a wręcz odwrotnie. Używajcie go na co dzień, aby świąteczny nastrój Wam się przypominał z każdym wsmarowaniem w brodę olejku czy balsamu. Mówię Wam człowiek dziecinnieje przy takich aromatach, które wywołują na buziach uśmiech od ucha do ucha. Wierzcie mi na słowo, każdy komu dałem powąchać balsam czy olejek reagował bardzo podobnie „ Ooo pierniki, wow, ale cudownie pachnie” albo „znam ten zapach no to jest, weź podpowiedz” i banan na twarzy. Niektórzy poszli dalej i pytali czy mam zamiar się „smarować” tą piernikową lepką substancją. Po usłyszeniu twierdzącej odpowiedzi padało „ale czad, to lepsze perfumy niż …” i tu pada marka, której nie będę wymieniał. Ta audycja zawiera lokowanie tylko w pełni piernikowego produktu. Z resztą sami się przekonajcie… tylko szybko, bo za chwilę po ukazaniu się recenzji będzie info „brak w magazynie”.

 

Skład:

 

Prunus Amygdalus Dulcis Oil, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Rosa Canina Fruit Oil, Parfum, Tocopherol, Helianthus Annuus Seed Oil, Cinnamal, Limonene, Eugenol, Benzyl Benzoate, Linalool, Citral, Geraniol, Cinnamyl Alcohol

 

Moje odczucia po nałożeniu na brodę :

 

Kolejny raz przypominam o czystych dłoniach przed aplikacją czy to olejku czy to balsamu. W Waszej woli jest jak będziecie używali obu tych produktów. Można razem jeśli ktoś ma np. suchą brodę i do tego niesforną. Olejkiem ją odpowiednio nawilżając, a w uzupełnieniu stosownie układając po nałożeniu balsamu. Oczywiście można stosować oba produkty osobno. Wszystko wedle Waszych upodobań. Sądzę, że brodacze z dłuższym stażem już mają wypracowane metody jak dbać o swoje kudłate dzieła sztuki.

Oba produkty bardzo dobrze się aplikują, bez żadnych oporów wcierają się we włosie i skórę pod nim. Oba rozcieramy w dłoniach - z czego balsam oczywiście odrobinę dłużej, gdyż ma nieco inną konsystencję. Tym bardziej w okresie zimowym, kiedy mamy nieco inne temperatury i balsam zwyczajnie może być delikatnie twardszy i należy mu poświęcić więcej uwagi, aby na naszej brodzie nie pozostały jakieś niewielkie grudki balsamu.

Balsam ma średni chwyt. Uważam, że wystarczający aby na długi czas ujarzmić nawet długą brodę. Po nałożeniu pozostaje nam jedynie chodzić i się delektować piernikowym aromatem.

 

Podsumowanie:

 

Tak jak już wspominałem, limitowane wersje są wyjątkowe i to nie podlega dyskusji. Wyjątkowe ze względu na opakowanie, niepowtarzalny zapach, a w tym przypadku też bardzo atrakcyjną cenę. Dyskusji nie podlega też to, że powinniście się chwalić wśród Braci Brodaczy Waszym „Piernikomisiem”. Będą Wam „zazdraszczać”- to jest pewne.

Ta szwedzka marka gwarantuje Wam produkt z najwyższej półki. Wykonany wyłącznie z naturalnych składników. Do tego niepowtarzalny zapach, obok którego i płeć piękna nie przejdzie obojętnie. Okazać się może, że któraś rzuci do Was niezobowiązujące „schrupałabym Cię słodki Pierniczku…”. Ja jestem ogromnym fanem limitowanych edycji, dlatego i Was zachęcam, abyście choć raz weszli w posiadanie takiego wyjątkowego produktu.

Komentarze do wpisu (0)

Wróć na górę
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper Premium