Pan Drwal Steam Punk olejek do brody 50 ml
Ze Steam Punkiem spotkałem się po raz pierwszy podczas Święta Fryzjerów Open Hair Festiwal, które corocznie organizowane jest w Sieradzu, mieście Króla Fryzjerów-Fryzjera Królów, Antoniego Cierplikowskiego, znanego też pod pseudonimem Antoine Cierplikowski. Zachęcam do poczytania o tym wielkim Polaku i Sieradzaninie. Przy okazji Open Hair Festiwal, udało mi się usiąść na fotelu fryzjerskim mistrza Adama Szulca, który zajął się moja brodą, a na koniec tego miłego spotkania wylał na mnie jakąś substancję która wprawiła mnie w osłupienie. Nie dowierzałem, że coś na tym świecie może tak fantastycznie pachnieć. Była to woda po goleniu Steam Punk. Postanowiłem bliżej przyjrzeć się temu zjawisku. Dzisiaj nie będę pisał o wodzie po goleniu, a o olejku do brody z tej serii zapachowej.
Olejek do brody Steam Punk powstał we współpracy ze znanym poznańskim Barberem Adamem Szulcem, którego osobę przedstawiałem przy okazji recenzji olejku do brody Pan Drwal Buttercut Tendencies. Seria zapachowa Steam Punk zawiera się w kilku różnych produktach. Z tego co pamiętam to jest to olejek do brody, pomada do włosów, woda po goleniu, żel pod prysznic, szampon do włosów, balsam i szampon do brody. Więc sami widzicie spora rozpiętość w tym co oferuje Pan Drwal, a ja sądzę z Was każdy znajdzie coś odpowiedniego dla siebie.
Steam Punk Oil powstał z inspiracji maszynami parowymi Wieku Pary (STEAM) z przekornej perspektywy końca XX i XXI wieku (PUNK). Łączy zamiłowanie do mechaniki z metalową muzyką. Przypomnę, że Adam Szulc to perkusista zespołu punk rockowego Cymeon X.
Opakowanie olejku:
Jeśli już mieliście do czynienia z Panem Drwalem to wiecie, że opakowanie to bardzo mocna strona tej marki. Tym razem też tak oczywiście jest i Pan Drwal po raz kolejny stanął na wysokości zadania. Olejek otrzymujemy zapakowany w kartonowe pudełko, który ozdobione jest charakterystycznymi metalowymi grafikami. Tak jakby na chwilę wejść do ogromnej maszynowni parowozu albo statku na parę… „Parostatkiem w piękny rejs, statkiem na parę…”itd. Rury, koła zębate, sprężyny, zawory, haki, para i oczywiście w to wszystko idealnie wpasowanie logotypy marki Pana Drwala. Ciemna butelka, w której znajduje się olej, jest bardzo podobnie zdobiona. Na pudełku i na butelce znajdują się wszystkie ważne informacje dotyczące producenta, składu olejku. Wszystko to jest napisane moim zdaniem zbyt małym drukiem. Jeśli jesteście ciekawi tych treści to zachęcam do sprawdzenia tutaj -> Olejek do brody Pan Drwal Steam Punk 50 ml
Ocena za opakowanie: 8/10
Buteleczka jest o pojemności 50 ml, natomiast w gramach producent określa jako 45 g.
Kolor: jasnożółty
Konsystencja i aplikowanie:
Przy pierwszej aplikacji olej może Wam się wydawać gęsty i dość trudny w nakładaniu, ale to na szczęście tylko chwilowe złudzenie. Po roztarciu w dłoniach nie ma żadnego problemu w nakładaniu na brodę, wszystko idzie jak po maśle. Broda i skóra pod nią są doskonale nawilżone - genialne uczucie.
Działanie dozownika:
W tej kwestii mam spore zastrzeżenia. Mam nadzieję, że to tylko epizod na taśmie produkcyjnej i że takie wpadki się zdarzają sporadycznie. Mianowicie moja pompka „leje” niczym stary wtryskiwacz od volkswagena golfa jedynki. Pompka jakby nie ma ciśnienia i pluje trochę olejem trochę powietrzem. Po każdym użyciu muszę wycierać buteleczkę z oleju. Osobiście jestem zwolennikiem pipety, gdyż jest bardziej precyzyjna. Nie odpowiem Wam na pytanie czy pompka jest precyzyjna czy nie, bo moja nie działa tak jak powinna. Nie odpowiem Wam ile kropli odmierza za jednym naciśnięciem. Pewną niezgodność znalazłem też na szarym kartoniku, w który buteleczka jest zapakowana. Mianowicie producent pisze tak „nanieś 4-6 kropli…” Zastanawiam się jak odmierzyć te 4-6 kropli, nawet przy sprawnym dozowniku skoro nie jest on w postaci kroplomierza. Wszystko na oko. Być może ta niedogodność zostanie wzięta pod uwagę w drużynie Pana Drwala i w przyszłości zmienią dozownik. Mam też wątpliwości co to blokady dozownika. Zbyt delikatnie się ją zdejmuje, moim zdaniem kapturek jest zbyt luźny. Nie ma sytuacji bez wyjścia i wydaje mi się, że jest na to rada. Nie sprawdziłem tego, ale może być tak, że dozowniki mają znormalizowane rozmiary i pasować może pipeta od innego już zużytego olejku. Pewnie wystarczy ją wypłukać z poprzedniego olejku. Chyba nie polecam Wam zabierania tego olejku w podróż, a jeśli jednak się zdecydujecie to zabezpieczcie go odpowiednio, aby Wasze ubrania nie pachniały Steam Punkiem… choć to bardzo zacny zapach. Wybaczcie… „nie chcem ale muszem” jak mawiał pewien Pan. Ocena za dozownik 2/10.
Zapach i odczucia po nałożeniu Steam Punka:
Tak jak już wspominałem na początku, zapach mnie zniewolił od pierwszego sztachnięcia. Podstawą zapachową tego cudownego płynu są cztery oleje: jojoba, słodkich migdałów, arganowy i nasion słonecznika. Nie ma to tamto, Pan Drwal się solidnie napracował przy kompozycji zapachowej tego olejku. Chylę czoła. Zapach tworzą nuty cytrusowo-kwiatowe z dodatkami ziołowo-drzewnymi. Wyczuwalne są nuty przyprawowe takie jak cynamon, goździk, kardamon oraz czarny pieprz.
Jeśli spotkacie się gdzieś w sieci z komentarzem, że ten olejek pachnie jak kostka toaletowa to nie wierzcie w to. Chyba konkurencja obgryza paznokcie z zazdrości i dlatego pisze takie bzdury. Mnie ten zapach pobudza, daje takiego kopa do działania na cały dzień. Po porannym prysznicu będzie idealnym bodźcem do działania. Pachnie długo i intensywnie, ale nie agresywnie. Ta kompozycja zapachowa jest obłędna.
Ocena za zapach 9/10
Podsumowanie recenzji oleju Pana Drwala:
Słowem zakończenia to buteleczkę 50 ml kupicie za niecałe 90 zł i wystarczy Wam na bardzo długo przy codziennym używaniu. Bardzo dobra jakość substancji. Świetne działanie nawilżające. Nieocenione doznania zapachowe. Doskonale przemyślane i wykonane opakowanie, no poza dozownikiem w moim przypadku, ale ma nadzieję że to tylko jednorazowy wypadek przy pracy. Nie spotkałem się dotąd ze słabymi stronami marki Pan Drwal i pokładam nadzieję, że nadal ta wysoka jakość wykonania będzie utrzymywana. Czekam na kolejne produkty tej marki, choć jeszcze nie „dotknąłem” wszystkich produktów obecnych na rynku.